czwartek, 13 marca 2014

Nic...

Wszystko się sypie... mój związek, moja przyjaźń... tak jakby to wszystko było porcelanowymi figurami o które dbałam w nadmiarze i przy którymś myciu i polerowaniu stłukłam je powoli... jedną za drugą na milion kawałeczków... I nie pozostało nic... okruszki, ale tego nie da sie posklejać a może jednak?

Ola mnie pociesza, odciąga od tego ale co to daje?
Złudne chwile szczęścia, ogólnie myślę że życie jest smutne i tylko czasem pojawiają się złudne chwile szczęścia...
I tak na prawdą nie mamy nic...
Bo jak się dobrze popatrzymy wszystko jest smutne...
A jakby to przemyśleć to czym jest ziemia we wszechświecie?
Niczym... okruszkiem, wiec co możemy mieć my?
Uczucia? Życiowe wartości? To wszystko przychodzi i odchodzi jest nie stałe, a skoro jest nie stałe to jest niczym...

Jest taka gra że wstrzymuje się oddech i czeka aż się zemdleje jak Cie ktoś nie reanimuje to umierasz - nie umiem na tak długo wstrzymać oddechu :(
Ktoś mnie pilnuje... Mała Hann? Babcia? Czy może to maleństwo? hm... ?

Niby nie mamy nic, ale mamy tak wiele...
Mam mętlik w głowie..
I chciałabym Michałowi powiedzieć że go kocham i żeby przyjechał nie pytając po prostu się tu pojawił i powiedział że mnie kocha... tak chciałabym odrobinę za wiele...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz