czwartek, 8 maja 2014

Cześć chudzinki :*

Z góry Was przepraszam, ale jestem jakaś zmarudzona.
Właściwie to jeden z tych dni gdy nic mi się nie chce.
Rano bieg do szkoły - spóźniona.
Potem od urzędu do urzędu i takie "bieg na głodno przez Berlin" w końcu zadzwoniłam do mamy że resztę będę załatwiać dalej jutro, potrzebuję odpocząć i coś przegryźć.
Wróciłam do domu i od razu mały wstał, no to nie odpocznę. Obiad, jajko, nie lubię jajka, ale mama się uparła że muszę coś zjeść.
Nie wiem jak będzie dziś z ćwiczeniami. Tak bardzo nie mam siły, jestem taka przejedzona.
Mam ochotę wymiotować, wyrzygać to okropne jedzenie, pozbyć się go. Wiem że jak zacznę ćwiczyć zacznę i rzygać, jadłam dawno temu, ale dalej jestem pełna. Czuję się taka... napuchnięta...
A przecież wcale nie zjadłam tak dużo, ale za to jak nie zdrowo :(
Te ciasteczka... ale mama tak narzekała "przecież 4 maja tylko 120 kcal, możesz od czasu do czasu zjeść słodkie, no i to są zbożowe, zdrowe", wcale nie czuję żeby były zdrowe.

Jestem wykończona, nie fizycznie, chyba nie, raczej psychicznie, jakoś ostatnio wszystko mnie tak bardzo dotyka... tak bardzo mnie przerasta. Nie wiem co się dzieje dookoła mnie, nie rozumiem tego, biegam od miejsca do miejsca, próbuję coś załatwiać. Nie umiem, boję się. Każde wejście do urzędu oznacza kolejny kontakt z nieznajomymi. To mnie przerasta. Wyjście z domu mnie przerasta. Do szkoły jeszcze jest znośne, do ludzi z klasy już przywykłam, ale nie do tak duże ilości obcych na ulicach. W urzędach, grubi i chudzi. Grubi żrą, chudzi chodzą i pięknie epatują swoją chudością. Tak wielu ludzi, gubię się wśród nich, czasem wpadam w panikę. Tych momentów nienawidzę. Momentów w których zaczynam się bać, panikować i muszę się gdzieś schować, gdzieś gdzie jestem bezpieczna, ale czy jest takie miejsce? Tak na prawdę nie...
Są tylko osoby przy których czuję złudne bezpieczeństwo.

Nie wiem jak będzie dziś z ćwiczeniami. Nie chcę wymiotować, a już teraz jedzenie stoi mi w gardle... :(
Nie wiem czy nie wykąpie się i nie włączę jakiegoś filmu. Jutro nadrobię.

Bilans (391 kcal):
*Ziemniak 65 kcal
*malutkie jajko sadzone ok. 70 kcal
*szpinak 16 kcal
*serek waniliowy 120 kcal
*4 ciasteczka zborzowe 120 kcal

5 komentarzy:

  1. Ładny bilans :)
    Powodzenia i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie panikuj kochana. Panika to najgorsze co może być. Postaraj się zawsze znaleść coś co Cię uspokoi:)
    Piękny bilans♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli się tak źle czujesz to odpocznij, nic się nie stanie jak odpuścisz ćwiczenia na jeden dzień. Znam to uczucie, równier źle się czuję wśród ludzi.
    Kąpiel i film- kapitalny pomysł. Po stresującym dniu należy Ci się to.
    Te ciastka wcale nie są zdrowe. Sporadycznie się zdarza żeby były. To chemia, cukier i zboża. Polecam robienie ciastek samemu. Ja od czasu to czasu robię takie z otrębów ze wszystkim. Sezamem, słonecznikiem, żurawiną, jagodami goji, pestkami dyni, imbirem. Albo postaw na jakieś ciasto- polecam marchewkowe. Raz na miesiąc nie zaszkodzi. Chociaż ja osobiście nie pamiętam kiedy coś z tego jadłam :((.
    W każdym razie pozdrawiam i trzymam kciuki kochana ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. może to taki jest czas, ciśnienie i pogoda, że wszyscy wokół marudzą i mają zły humor. Takie mam wrażenie.
    zjadłaś bardzo mało
    trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie zagoniona jesteś, nie dziwię się, że nie masz siły na ćwiczenia. Jestem tu pierwszy raz więc się nie orientuje i mam nadzieje, że nie masz mi za złe, że zapytam : Mały to twój brat czy syn czy może ktoś całkiem inny ? ;)

    PS. dodaje do ulubionych i będę zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń