sobota, 5 kwietnia 2014

Teraz to jest mój świat...

Uciekłam w świat swojej własnej bajki, którą dopiero zaczynam pisać.
Zazwyczaj jest piękna i to na prawdę, tylko Michała mi w niej brakuje...
I to strasznie... :(
Ale co tu dużo mówić... Kiedyś usłyszałam "opiekuj się swoją dziewczyną bo ktoś inny się nią zaopiekuje"
To chyba prawda... Jak zawsze jestem taka niezdarna i strachliwa...
A Michael postanowił się mną opiekować... Drażni mnie i to często tymi swoimi gadkami o tym ze możemy być parą... nie, nie możemy...
W sumie tym razem nasza kłótnia o to musiała wyglądać na prawdę komicznie.
Siedzimy i gadamy... On zaś zaczął truć o tej parze a ja nagle wkurwiona jak nigdy znów zaczęłam powtarzać że mam chłopaka i bardzo go kocham i On mnie i chcemy wziąć ślub...
Ale najbardziej rozjebało mnie...
"M:Ale On jest w Polsce, a Ty tu...
Ja: Tak, ale mam pierścionek (oczywiście musiałam pokazać mój przepiękny pierścionek na palcu) , kocham go i chce wziąć z Nim ślub i... wrócę do Polski"

I ta nie zręczna cisza... myślałam tylko gdzie się schować...

I nagle pytanie "kiedy wrócisz do Polski" "Nie wiem, to nie zależy ode mnie"

Cisza... wtedy postanowiłam że lepiej pójść do domu...
Odprowadził mnie na sbahn i pojechałam... Oczywiście na Warschauer str. się zgubiłam itd... więc moje wracanie do domu trwało ok 3 h no ale życie:D Jak się jest taką ofiarą losu jak ja to norma :D A może w moim stanie to norma... bo przecież "chcę przejść po ulicy paląc, chce być na miejscu osób którym tak zazdrościłam", więc szłam... xD

Ale tak szczerze to chyba podoba mi się to nowe życie...
Czuję się taka dumna spacerując po Berlinie na kompletniej bani z człowiekiem którego zna każdy, kto znać musi... w dodatku jak już usłyszałam "gdzie nie pójdziesz i nie zapytasz tam szybko pomogą Ci mnie znaleźć"...
Tak wsiąkłam w towarzystwo... zawsze tego chciałam... tak bardzo podziwiałam ludzi którzy mieli życie które teraz mam ja... I w dodatku jestem bezpieczna.... nic mi się w Berlinie stać nie może...
kiedyś GM... teraz DG ... nie wiem czy kiedykolwiek byłam z siebie tak dumna...
Ale teraz jestem też zależna od innych, kompletnie zależna, ponieważ jeżeli jedna osoba mnie przekreśli jestem skreślona w całym towarzystwie, muszę się pilnować jak nigdy, a osiągnę sukces o jakim mogłam tylko marzyć... w dodatku jestem o stopień wyżej niż zawsze marzyłam... Wyżej niż kiedykolwiek...
Za tydzień idziemy do Jakiegoś klubu... tam pewnie też poznam nowych ludzi...

Pakuje się w kłopoty 
Pewnie tak, ale teraz to nie ważne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz